dodano przez "Przystań Tęczowe Promyki - Dajemy Dzieciom Radość i Miłość"
2022-07-16
Pamiętam kiedy kilka lat temu pojechaliśmy po Dzieci do zaprzyjaźnionej placówki, ku naszemu zaskoczeniu zawsze otwarta na oścież brama i furtka tym razem przywitały nas zamknięte, wielokrotnie okręcone skakankami... Jednak w naszej rodzinie przywitaliśmy jedno z rodzeństw, które wielokrotnie było odbierane z domu... ku naszemu zaskoczeniu nie było łez, krzyku, zawstydzenia, lęku, nie było nic... a było dużo zmian, kolejne nowe miejsce, nowi ludzie, zwyczaje.. ktoś by pomyślał "czują się jak ryba w wodzie" było bieganie z pokoju do pokoju, rozeznanie domu i pytanie : -"gdzie będziemy spali?" Hmmm wydaje się fantastyczne to, że Dzieci nie miały żadnych "hamulców", osiadły, bez mrugnięcia okiem byliśmy ciocią i wujkiem, mamą czy tatą... wow...nawet w pierszym dniu były przytulasy i słowa: "ciociu kocham Cię"... Zabawki fruwały wszędzie....uwierzcie, nie służyły do zabawy zgodnie z przeznaczeniem a do rzutów w obrany sobie cel. Dzieci tworzyły "jeden organ", były hermetyczne, jeśli mlodsze chcialo coś powiedzieć zawsze spoglądało na najstarsze Dziecko z tego rodzeństwa a najstarsze kontrolowalo wszystko... najmłodsze "kiwało się" na wszystkie strony lub mogło ponad 5 minut wpatrywać się w jeden punkt bez mrugnięcia powieką... było w totalnym bezruchu i nieobecne... Przy pierwszym naszym wspólnym posiłku... dziś, po kilku latach z pełną świadomością mogę napisać, że właściwie go nie było... Dzieci które były z nami dużej spokojnie siedziały i jadły a te Dzieci które były z nami pierwszy dzień biegały, wchodziły na stół, krzesła, widelce "latały" wszelkie... tak...przez kilka dni był niesamowity "pęd" w Promyczkowie... To był szalony czas, naszym Dzieciom wszystko kojarzyło się z jedzeniem, były tony popsutych zabawek - Dzieci uczyły się ich użytkowania i przeznaczenia, były też zjedzone częsciowo puzzle a warcaby musieliśmy chować bo pionki były uznawane za "cukierki"- dropsy, były wyrwane drzwi do pokoju, popsute szafki, połamane kuwety czy zarwane łóżka, nawet sufit mięliśmy do naprawy (pokopany i popękany), ponieważ jedno z Dzieci, które spało na piętrowym łóżku chiało sprawdzić "jak bije mu serce"... Dziś jest zupełnie inaczej, jesteśmy w innym miejscu... młodsze nie boją się najstarszego i nie jest ich "tatą", potrafią naskarżyć, budują z klocków niesamowite konstrukcje, układają puzzle nawet z 60 elementów a najmłodsze Dziecko "rzadko się kiwa i zawieszeń prawie nie ma", nadal "kocha wszystko i wszystkich", wchodzi na kolana obcym ludziom, przytula się, potrafi iść z każdą przypadkową osobą, nie na żadnych "hamulców" i dystansu...uważność na to Dziecko jest bardzo duża, chwila nieuwagi może spowodować łańcuch trudnych zdarzeń, tłum ludzi nie jest naszym sprzymierzeńcem, nadal "pracujemy" nad tym, choć wiemy, że to długa droga... Każdego dnia dostrzegam zmiany, widzę postępy i z zachwytem patrzę jaką długą drogę pokonało to rodzeństo... lubią jeździć na rowerach, grać w piłkę, zjeżdżać ze ślizgawki, huśtać się na huśtawce... I przede wszystkim są Dziećmi.... Z pozdrowieniami mama B
Zobacz także:
- » ❤️ 13 Dzieci w tym 8z orzeczeniem o niepełnosprawności - autyzm, padaczka lekoodporna...
- » Marzenia się spełniają
- » Podziękowanie
- » Podziękowanie
- » Podziękowanie
- » 1,5% podatku dla Rodzinnego domu dziecka w Bielawie
- » Ogromne podziękowania
- » prosimy o 1 % podatku dla dzieci Sodusiowej
- » Remontujemy, rewitalizujemy przemy do przodu
- » Podziękowanie
- » Podziękowanie :)
- » O siebie
- » ❤Miłość...
- » Luis i Lorenzo, dziękujemy!
- » 13-stka
- » ❤️ Dom... dla naszych dorosłych Dzieci aby dalej mogly być w rodzinie ❤️
- » ❤️ System...
- » ❤ Jest zgoda... I co dalej?
- » PODZIĘKOWANIA
- » ❤️ Trauma....
zobacz więcej