Kilka dni temu obchodziliśmy urodziny Promyczka... Rankiem zawsze składamy życzenia każdemu Jubilatowi. Uroczystość, tort, prezenty są po południu jak Promyczkowy tata wraca z pracy. Ucieszyłam się, że Promyczek wstał już i zszedł do kuchni, kuchnia to u nas serce domu i wszystkie drogi prowadzą do niej. Przytuliłam Go lekko i złożyłam życzenia...na to Promyczek bez zapowiedzi złapał mnie, wtulił się tak mocno, że brakowało tchu... Tak jak było kiedyś... kiedy się bał ale teraz ten uścisk nie miał nic wspólnego z lękiem... Promyczek nie zwalniał uścisku, nadal wtulony powiedział: -"mamusiu, ja nie oczekuję od Was żadnego prezentu"... czuję, że uniosłam brew ze zdziwienia, myślę sobie : jak to? A On kontynuował: -"wiesz mamusiu...bo ja już mam swój największy i najcenniejszy prezent.... Was, Wy jesteście moim największym skarbem"... Teraz ja przytuliłam Go bardziej i mocniej, żeby nie zauważył kątem oka jak bardzo mnie wzruszył... Te wyjątkowe słowa oraz to jak bardzo szczere i płynące z serca były, wzruszyły mnie a łzy spływały po policzkach... Dla takich chwil warto być tu i teraz. One zostaną z nami na długo...na zawsze a w gorszych chwilach będą przynosiły ukojenie... To są nasze Dzieci... nie z brzuszka ale z serduszka... z pozdrowieniami mama B Budujemy Dom Tysiąca Serc za każde wsparcie Dziękujemy, jeśli są osoby które chcą mam pomóc zapraszamy NA PROFIL NASZEJ RODZINKI ORAZ NA FB PRZYSTAŃ TĘCZOWE PROMYKI ❤