No ktoś powiedział że człowiek uczy się całe życie. Myayslalam że na temat wyciszania dzieci wiem wszystko . Czytanie bajek robienie nastroju, całkowity brak telewizora jakieś zdrowe przekąski wybieranie ulubionej bajki...z tym to zawsze jest najwięcej kłopotu i schodzi się kupę czasu ale to też integruje. Po godzinie ,gdy wszystko już wszystko zostało ustalone i miejsca zajęte z pełną celebracji powagą i spokojem zaczynam czytać czerwonego kapturka. A czemu on był czerwony i czemu sam do babci musiał iść a tak w ogóle dlaczego wujo nie zawiózł jej do przedszkola tylko kazał iść do babci samej przeciez mogli podjechać razem. Naprawdę byłam wytrwała ale po 30 pytaniu a dlaczego poddałam się. Stwierdziłam że już mam dość i włączę telewizor i coś sobie poparze . Nagle słyszę jakieś dziwne poruszenie, szepty i w ucho wpadło mi słowo głupia . Całkiem zrezygnowana stwierdziłam że nawet nie dane mi będzie nic obejrzeć. Lena podchodzi do mnie i (to był chyba cod) CIOCIAAAAA bo bo czy poczytasz nam jakąś bajkę może być nawet Calineczka,która nie przeszła w pierwszej kolejności. Jakoś tak bez ceregieli ,wyciszania telewizora całego tego nastroju udało nam się przeczytać czerwonego kapturka i nawet wilk chodził po lesie i biedny był bo gdyby nie był głodny to nie zjadł by babci. Dla mnie czas nauki na wszystko przyjdzie odpowiedni czas