Lustracja... Rodziny zastępcze często opowiadają jak zewsząd są oceniane, podglądane i są na świeczniku... Dziura w spodniach u dziecka ? Kiedy Dziecko jest u rodziców biologicznych nikt na nią nie zwraca uwagi, ba każdy z nas wie, że mogło upaść, zjechać z górki czy w przedszkolu chodzić na kolanach... Plamka na bluzce też nie wzbudza w nas żadnych uczuć bo wiemy, że każdy z nas może się ubrudzić a zwłaszcza Dziecko które je rankiem kanapkę... Zdarty nosek? Ile to razy przewracaliśmy się? Ile to razy wchodziliśmy na drzewa a próby nie zawsze były udane? Ile to razy huśtawka okazała się zbyt buntownicza i lądowaliśmy na piasku? Nasi rodzice robili nam kanapki z tym co lubimy...czy wyglądały pięknie i były na pokaz? Nie, były smaczne i zjedzone każdego dnia.. A Ty przygotowując kanapki swojemu Dziecku skupiasz się przede wszystkiem na tym żeby WYGLĄDAŁY? czy żeby zrobić z ulubionym przysmakiem Dziecka... żeby zjadło i nie chodziło głodne? Co nam po pięknych kanapkach, które często lądują w koszu na śmieci bo nasze pociechy ich nie zjedzą? Dzieci, które są w pieczy często cierpią na WYBIÓRCZOŚĆ POKARMOWĄ, mają NADWRAŻLIWOŚĆ W OBRĘBIE JAMY USTNEJ przez co jedzą tylko OKREŚLONE SMAKI I KONSYSTENCJE! w tej sytuacji mamy skupiać się na przypodobaniu światu czy na tym żeby Dziecko coś zjadło i nie chodziło głodne? Tak kochani, każdy z nas był Dzieckiem...doświadczał, dotykał, badał w różny sposób przedmioty które nie zawsze były dla nas przyjazne, mięliśmy zdarte kolana, nosy, podarte spodnie.. czy nasi rodzice o nas nie dbali? Byliśmy kochani, ba.... nasi rodzice w pewien sposób pozwalali nam na samodzielność i uczenie się na własnych błędach. W rodzicielstwie zastępczym wszystko wygląda inaczej a ocena nie zawsze jest sprawiedliwa (zanim ocenisz zastanów się czy po raz kolejny chcesz odebrać Dziecku rodzinę? czy na tym zależy takim osobom?) ale i tu napiszę to z pełną świadomością NIE ZAWSZE TAK JEST... ważne aby na naszej drodze stanęli MĄDRZY LUDZIE , którzy widzą i czują mocniej, są w stanie zrozumieć dzieciństwo i co ze sobą niesie... Niestety... od jakiegoś czasu w Promyczkowie zamieszkały złośliwe chochliki i po dokuczliwej awarii aut mamy awarię lodówki... Od poniedziałku w naszym domu wielkie poruszenie, niektóre Dzieci pierwszy raz doświadczyły w kuchni pustej lodówki...(na całe szczęście jest druga w piwnicy- zapełniona po brzegi) jednak wiem, że jest to tak silne przeżycie dla naszych Dzieci, że na pewno "fama" pójdzie w różne środowiska... I wiecie co? Śmieję się i żartuje sobie z tej sytuacji..dlaczego? Jestem spokojna, ponieważ na swojej drodze mamy wyjątkowe osoby, które rozumieją, że awaria lodówki nie jest końcem świata i nie definiuje rodzicielstwa biologicznego czy zastępczego. Życząc spokoju i zrozumienia, mama B.