dodano przez "Mieć Rodzinę"
2022-08-03
W idealnym świecie każde dziecko miałoby kochających mamę i tatę oraz dom, w którym czułoby się bezpiecznie. Rzeczywistość jednak jest daleka od ideału. Wielu biologicznych rodziców nie chce lub nie może troszczyć się o swoje pociechy. Tylko w ostatnim półroczu w powiecie polkowickim trzeba było zapewnić nowy dom dla 20 dzieci, w tym aż siedmiorga noworodków. Pomocą służą rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka. W całym tzw. Zagłębiu Miedziowym pod opieką pieczy zastępczej przebywa już 1020 dzieci.
Trzy I pół roku temu rodzicami zastępczymi zostali Joanna i Marian Krell z gminy Radwanice w powiecie polkowickim. – Tworzymy dużą, wesołą gromadkę. Dziś nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy żyć inaczej – mówi pani Joanna.
Pan Marian jest operatorem maszyn i urządzeń górniczych pod ziemią w KGHM Polska Miedź S. A. Jego żona także pracuje dla grupy KGHM – tyle, że w Centrum Badań Jakości. Obecnie przebywa na urlopie wychowawczym.
Co prawda razem z mężem wychowała już trójkę biologicznych dzieci – dwóch synów i córkę – to w domu, pod jej opieką, znowu są maluchy.
Grunt to rodzinka – najlepiej liczna
Na wakacje jeżdżą na dwa auta, dziennie zjadają sześć bochenków chleba, zupę na obiad gotują w 10-litrowym garze. – Inaczej się nie da, jest nas dużo – śmieją się Krellowie. Małżeństwo przyjęło pod swój dach i otoczyło miłością, dziewięcioro dzieci.
Od 2019 roku mieszka z nimi 14-letni dziś Oliwka i jej dwóch młodszych braci: 10-letni Szymon i 4-letni Daniel. – Dzieci są zakwalifikowane do adopcji, ale szanse, że ktoś adoptuje rodzeństwo są niewielkie. Cała trójka zapewne zostanie z nami do pełnoletności. Zżyliśmy się bardzo, to “nasze” dzieciaki – wyjaśnia pani Joanna, od dłuższego czasu, znowu, pełno-etatowa mama.
Kiedy jej mąż pracuje w kopalni, ona zajmuje się w domu jeszcze 11-letnim Krispinem i 8-letnią Julką (także rodzeństwo), 9-letnim Kamilem i 4-letnim Aleksandrem (rodzeństwo) oraz maluchami: Sebastianem, który ma rok i 8 miesięcy oraz 9-miesięcznym Maciejem. Maluszek trafił do rodziny Krell prosto ze szpitala, miał wtedy tylko 10 dni. Jego biologiczna mama była nastolatką. Chłopcem się nie interesuje, została pozbawiona władzy rodzicielskiej. Maciuś czeka już na adopcyjnych rodziców.
W domu mieszkają też dorośli już, biologiczni synowie pani Joanny i pana Mariana.
– Nasz dom ma prawie 500 metrów kwadratowych, więc mieścimy się bez problemu. Zawsze marzyłam o wielopokoleniowym domu, sama długo mieszkałam z mamą. Nasz dom jest duży, ale pełen ciepła i miłości. Gwaru też jest sporo, jak to w wielodzietnej rodzinie – opowiada zastępcza mama.
Rodzice zastępczy z potrzeby serca
Pani Joanna uczyła się kiedyś w szkole policealnej na kierunku “opiekunka dziecięca”. Miała praktyki w domu dziecka, w którym potem została wolontariuszką. Szybko przekonała się, jak wiele dzieci trafia pod opiekę instytucji. Powody są różne. Czasem to choroba (np. psychiczna). Najczęściej jednak rodzice nadużywają alkoholu, biorą narkotyki i zaniedbują swoje pociechy. Nie interesują się nimi lub stosują wobec dzieci przemoc fizyczną.
– Chciałam tym dzieciom jakoś pomóc, coś dla nich zrobić – opowiada kobieta. Praca zawodowa pokrzyżowała jednak te plany.
Myśl o utworzeniu rodziny zastępczej powróciła po latach. – Moje dzieciaki były już dorosłe, nie musiałam się nimi zajmować. Brakowało mi tego, tak jak przytulania czy wspólnych zabaw – wspomina.
Przysłowiową “kropkę nad i" postawił mąż, a konkretnie jego sytuacja rodzinna. Rodzice pana Mariana szybko się rozwiedli. Ojciec miał troje dzieci z nową partnerką. Po latach panu Marianowi udało się odszukać przyrodnią siostrę. Okazało się, że Andżelika, bo tak ma na imię, wychowała się w domu dziecka. Trafiła tam w wieku 10 lat.
– Uznaliśmy, że nie ma na co czekać. Musimy zostać rodzicami zastępczymi, bo takich dzieci, jak siostra mojego męża jest mnóstwo. Skoro możemy pomóc, to czemu mielibyśmy tego nie zrobić – mówi pani Joanna.
Małżonkowie od początku mogli liczyć na wsparcie bliskich. – Mamo nas już odchowałaś, teraz możesz kogoś innego. To twoje/wasze życie. Zaakceptujemy każdą waszą decyzje – zapewnili biologiczni synowie Krehlów.
Nie zawsze jest łatwo, ale trzymają się razem
Opieka nad dziewięciorgiem dzieci nie należy do najłatwiejszych. Każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby, boryka się z innymi problemami.
Oliwka jest już nastolatką. – Ma swoje humory, bywa, że się sprzeczamy, ale jakoś zawsze udaje nam się osiągnąć kompromis. To dlatego, że dużo rozmawiamy, ze wszystkimi dziećmi – opowiada “zastępcza” mama.
Szymon nie znosi warzyw. Zupa warzywna na obiad, to dla niego “koniec świata”. – To najgorszy dzień w moim życiu – mówi. Ale warzywa zjada, mimo, że jeszcze kilka miesięcy temu, nie przechodziły mu przez gardło. U chłopca zdiagnozowano też lekkie stadium autyzmu.
Z kolei Daniel długo płakał przez sen – ze strachu. Rodzice (zastępczy) musieli go budzić, uspokajać i usypiać jeszcze raz. Dzięki nim już nie szlocha.
Kryspin to chłopiec po bardzo trudnych przejściach w pewnym momencie swojego życia postanowił że nie chce dalej tak żyć , targnął się na nie. Odcinaliśmy rękawy od szlafroka który zacisnął na szyi. Od samego początku został otoczony specjalistyczną opieką , to Państwo Joanna i Marian zrobili wszystko aby zmienić jego myślenie. teraz osiąga sukcesy w szkole - świadectwo z czerwonym paskiem. Zdobywa też nagrody w sporcie. Kiedy patrzymy na Kryspina dzisiaj to już nie pamiętamy tamtego chłopca którym był. Kryspin urodził się u nas na nowo.
W opiece nad dziećmi pomaga 23-letnia biologiczna córka pani Joanny i pana Mariana. Pracuje w Powiatowym Ośrodku Pomocy Rodzinie w Polkowicach. Jeśli trzeba, zawozi starsze dzieci do szkoły albo zajmuje się maluchami.
Duża rodzina, dużo radości
Dzień rodziny zastępczej nie różni się niczym od dnia normalnej wielodzietnej rodziny. W przypadku państwa Krell, tata chodzi do pracy, mama zajmuje się dziećmi i domem.
Posiłki jedzą wspólnie, przy dużym stole, zwykle o tych samych godzinach. – W ten sposób uczymy dzieci systematyczności, ale też zapewniamy im pewną rutynę, poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji – mówi pani Joanna.
Rodzina wstaje przed godz. 7, codziennie, “nie ma przeproś”. W przygotowaniu śniadania biorą udział wszyscy. Ktoś rozkłada talerzyki, ktoś inny wstawia wodę na herbatę. Potem starsze dzieci jadą do szkoły, a najmłodsze zostają z mamą w domu. Obiad i kolacja to już moja działka – wyjaśnia mama zastępcza.
Dzieciaki się kłócą, jak to rodzeństwo – mimo, że “przyszywane”. Ale kiedy w maju tego roku w domu pojawili się Kamil i Aleksander, starszaki pokazały im dom, opowiedziały co i jak, przyjęły nowych braci bardzo życzliwie.
Do rodziców zastępczych dzieci mówią “mamo” i “tato”, niektóre od razu, inne zaczęły od “ciociu”, “wujku”. Jak przyznaje pani Joanna, to ona pełni w domu rolę “złego policjanta”. – Mąż ma więcej cierpliwości. Przyjęło się, że tata jest od zabawy, zabierania dzieci na rower.
Bo rodzina uwielbia rowerowe wycieczki, wyprawy w góry też nie są im obce. W tym roku całą ferajną ruszają nad morze. – Jedziemy na dwa samochody. Mąż kupił 9-osobowy bus. Zabiera chłopców. Ja biorę w osobówkę dziewczynki i maluchy – relacjonuje pani Joanna.
Wszystkie dzieci są nasze
Rodzice przyznają, że dzieci (jak to dzieci) dają im czasem w kość, kosztują też dużo nerwów. Ale opieka nad nimi daje mnóstwo satysfakcji i radości.
– Najlepszą nagrodę jest uśmiech dziecka, które do niedawna nie chciało się uśmiechać. To postępy, które robią nasi podopieczni, małe gesty – tłumaczy pani Joanna. I dodaje: – Mieszkamy na wsi, w otoczeniu łąk. Dzieci często przynoszą mi kwiaty, wręczają laurki bez specjalnej okazji. To cudowne i wzruszające, bo oznacza, że czują się z nami dobrze.
Co poradziłaby osobom, które myślą o zostaniu rodzicem zastępczym? – Nie trzeba się bać, że sobie nie poradzicie. Będzie ciężko, pewnie. Ale będzie też mnóstwo pięknych chwil, które wynagradzają wszystkie smutki. Dzieci odwzajemniają miłość, którą otrzymują. Dają nam siebie.
Rodziny rodzinom
Z inicjatywy Joanny Krell w Polkowicach powstało Stowarzyszenie Rodzin Zastępczych “Mieć rodzinę”. Na razie liczy 16 członków dorosłych i około 50 dzieci w pieczy. Prezesem wybrano panią Joannę.
Stowarzyszenie ma promować idę rodzicielstwa zastępczego. – Będziemy pojawiać się na festynach, jarmarkach i przeróżnych wydarzeniach plenerowych i przekonywać, że warto zostać rodziną zastępczą. Na nowy dom wciąż czeka mnóstwo dzieci. Będziemy też wspierać siebie nawzajem, bo kto inny zrozumie rodzica zastępczego, jak nie inny rodzic zastępczy – wyjaśnia świeżo upieczona prezes.
Zobacz także:
- » ❤️ 13 Dzieci w tym 8z orzeczeniem o niepełnosprawności - autyzm, padaczka lekoodporna...
- » Marzenia się spełniają
- » Podziękowanie
- » Podziękowanie
- » Podziękowanie
- » 1,5% podatku dla Rodzinnego domu dziecka w Bielawie
- » Ogromne podziękowania
- » prosimy o 1 % podatku dla dzieci Sodusiowej
- » Remontujemy, rewitalizujemy przemy do przodu
- » Podziękowanie
- » Podziękowanie :)
- » KILKA SŁÓW SPISANE O NAS.
- » Nasze dzieci usłyszały Polskę! - dziękujemy!
- » Nauka pracy z dźwiękiem
- » Szkoła
- » Podziękowania za oświetlenie
- » RDD Sokołów Podl. WAKACJE !!!
- » ❤️ Urodzinki i imieninki
- » Aleksandra
- » ❤ nieoczekiwane
zobacz więcej